Less is more. Mniej widzisz, więcej sobie wyobrażasz. Sugerowanie scen seksualnych, a później nie pokazanie żadnych szczegółów. Ba, można się nawet pokusić o stwierdzenie że nie pokazanie niczego. Jednak te drobne gesty, sugestie, zestawienie słów. Taka oto igraszka reżysera, jakże przemyślana! W głowie od razu rodzi się myśl - na pewno to robią. Polecam obejrzenie 'Kontraktu rysownika'. Na początku ten film mnie nie zachwycił. Obejrzałam go nawet z przymusu. Dopiero później nachodzą mnie refleksje. Jak wielką kreatywnością trzeba się odznaczać, żeby prezencja wyglądała tak a nie inaczej! Dlatego też mniej znaczy więcej.
Mniej znaczy więcej, a już z pewnością jeśli odnosimy się do fejsika. Ogólnie przeraża mnie to, w jakim stopniu ten nikczemny portal społecznościowy organizuje moje życie, jak zabiera mi mój cenny czas, jak przeraźliwie wciąga w swe czeluście niczym bagno. Pierwszym krokiem w opanowaniu tego procederu było usunięcie znajomych. Nie wszystkich rzecz jasna, ale tych, z którymi w rzeczywistości nie utrzymuje bliższego kontaktu. Nie kierowałam się tutaj zasadą czy coś wypada, czy czegoś nie wypada. Po prostu uznałam, że jeśli nie rozmawiam z kimś na ulicy, nie opowiadam o swoim życiu, a na pytanie co słychać odpowiadam jedynie 'dobrze!', nie chcę żeby obserwował moje poczynania uwiecznione na mojej tablicy. Być może nie zrozumie jakiegoś żartu, ironii czy gry słów, być może za moimi plecami będzie komentował moje życie. A po co mi to potrzebne? Haha największy problem, moje zdjęcia nie nazbierają 80 lajków. Stracę na popularności. Ach jaki smutek! Wiecie, jak o tym piszę, to dociera do mnie jak bardzo idiotyczne jest teraz nasze życie. Jak fejsik sprowadza je do zupełnie innej, spłaszczonej materii. Jakie to przykre. Dlatego ten blog zacznie tętnić życiem. Żeby udowodnić, że mimo życia w cyberprzestrzeni nie jesteśmy spłaszczeni. Że wciąż kochamy tarzać się w nieposkromionych dźwiękach, przerzucać palcami papierowe kartki długich powieści i zatracać się w poetyckich metaforach. Bo warto.
Less is more.
Nasza czasoprzestrzeń zadziwia. Nadchodzi orkan. Schowajmy się więc w ciepłym łóżku, z kubkiem gorącej herbaty i piękną muzyką. Na dzisiaj polecam:
Flight Facilities - Clair De Lune
I tutaj też zasada less is more sprawdza się doskonale. Te same słowa przewijają się przez ponad 7 minut tego magicznego utworu, ale wydaje się on być idealny. Każde jedno dodatkowe zupełnie zmieniłoby jego magię.
Mniej znaczy więcej, a już z pewnością jeśli odnosimy się do fejsika. Ogólnie przeraża mnie to, w jakim stopniu ten nikczemny portal społecznościowy organizuje moje życie, jak zabiera mi mój cenny czas, jak przeraźliwie wciąga w swe czeluście niczym bagno. Pierwszym krokiem w opanowaniu tego procederu było usunięcie znajomych. Nie wszystkich rzecz jasna, ale tych, z którymi w rzeczywistości nie utrzymuje bliższego kontaktu. Nie kierowałam się tutaj zasadą czy coś wypada, czy czegoś nie wypada. Po prostu uznałam, że jeśli nie rozmawiam z kimś na ulicy, nie opowiadam o swoim życiu, a na pytanie co słychać odpowiadam jedynie 'dobrze!', nie chcę żeby obserwował moje poczynania uwiecznione na mojej tablicy. Być może nie zrozumie jakiegoś żartu, ironii czy gry słów, być może za moimi plecami będzie komentował moje życie. A po co mi to potrzebne? Haha największy problem, moje zdjęcia nie nazbierają 80 lajków. Stracę na popularności. Ach jaki smutek! Wiecie, jak o tym piszę, to dociera do mnie jak bardzo idiotyczne jest teraz nasze życie. Jak fejsik sprowadza je do zupełnie innej, spłaszczonej materii. Jakie to przykre. Dlatego ten blog zacznie tętnić życiem. Żeby udowodnić, że mimo życia w cyberprzestrzeni nie jesteśmy spłaszczeni. Że wciąż kochamy tarzać się w nieposkromionych dźwiękach, przerzucać palcami papierowe kartki długich powieści i zatracać się w poetyckich metaforach. Bo warto.
Less is more.
Nasza czasoprzestrzeń zadziwia. Nadchodzi orkan. Schowajmy się więc w ciepłym łóżku, z kubkiem gorącej herbaty i piękną muzyką. Na dzisiaj polecam:
Flight Facilities - Clair De Lune
I tutaj też zasada less is more sprawdza się doskonale. Te same słowa przewijają się przez ponad 7 minut tego magicznego utworu, ale wydaje się on być idealny. Każde jedno dodatkowe zupełnie zmieniłoby jego magię.
Komentarze
Prześlij komentarz