Gdy byłam mała, moim marzeniem było granie na skrzypcach. Potrafiłam leżeć na łóżku i wyobrażać sobie siebie, z namaszczeniem trzymającą smyczek w swojej dłoni, zgrabnie, delikatnymi ruchami pobudzając do życia melodie. Wiem w jakim wyrazie zastyga moja twarz. Znam każdy swój ruch, każdą emocję i minimalne nawet zawahanie.
Dziś już nie marzę o skrzypcach.
Ale gdy zamykam oczy, oplatam się tym samym drżeniem powietrza. Potrzebuję tych samych uniesień. Scena.
Emocje.
Szpagat serca.
Złote pola.
Herbata smakuje jak nigdy.
Spełnienie.
Sen.
Drżysz.
Ha, i dla mnie szafa stanowiła kiedyś schronienie.
Dziś
Nie.
Komentarze
Prześlij komentarz