Jestem odważna.
Potrafię zaryzykować. Wyruszyć w samotną wędrówkę. Szukać kotów w schroniskach i uśmiechów na dachach. Bezczelnie się śmiać. I zrywać bez z krzaków.
Boję się.
Za każdym razem, gdy mam wyruszyć w drogę boję się tak bardzo, że moje palce drżą na samą myśl.
Drżą ze strachu, ale i z podniecenia.
Czasem szukam schronienia, a czasem sama wystawiam się na stracenie.
A potem stracenie okazuje się ocaleniem.
I tak ocalam się dzień po dniu,
nie pozwalam sobie spocząć.
Czasem przykucnę na chwilę, miesiąc, rok, może dwa.
Wydawało mi się, że się schroniłam.
Bezsilna.
Potem wymiatam te koty z tego schroniska.
Rozbijam resztki wazonów.
Wylewam wodę.
Kwitnie kalina.
Kolejny rok.
Słyszę wołanie.
Czy to ty, mój miły,
czy to echo w studni?
Potrafię zaryzykować. Wyruszyć w samotną wędrówkę. Szukać kotów w schroniskach i uśmiechów na dachach. Bezczelnie się śmiać. I zrywać bez z krzaków.
Boję się.
Za każdym razem, gdy mam wyruszyć w drogę boję się tak bardzo, że moje palce drżą na samą myśl.
Drżą ze strachu, ale i z podniecenia.
Czasem szukam schronienia, a czasem sama wystawiam się na stracenie.
A potem stracenie okazuje się ocaleniem.
I tak ocalam się dzień po dniu,
nie pozwalam sobie spocząć.
Czasem przykucnę na chwilę, miesiąc, rok, może dwa.
Wydawało mi się, że się schroniłam.
Bezsilna.
Potem wymiatam te koty z tego schroniska.
Rozbijam resztki wazonów.
Wylewam wodę.
Kwitnie kalina.
Kolejny rok.
Słyszę wołanie.
Czy to ty, mój miły,
czy to echo w studni?
Komentarze
Prześlij komentarz